Witajcie,
Od naszego powrotu ze słonecznej Krety minęło już całkiem sporo czasu,
dlatego też wypadałoby powoli żegnać się z grecką wyspą i wejść na nowy
temat, znacznie bardziej egzotyczny, a co za tym idzie ciekawszy dla
Europejczyka. Zanim to jednak nastąpi rzucimy okiem po raz ostatni na bohaterkę
ostatnich wpisów i przyjrzymy się chociaż pobieżnie jej największemu skarbowi –
wioskom, miasteczkom i wszystkiemu co znajdziecie zaraz po opuszczeniu
zatłoczonych kurortów. Łapiemy za mapę, wsiadamy w samochód i jedziemy, na
prowincję! Mamy nadzieję że poniższy spis ułatwi komuś organizację swojego
greckiego urlopu.
1.
Niemiecki cmentarz wojenny w Maleme, położony jest na zboczu łagodnego wzgórza,
skierowanemu w stronę morza. Jadąc z Chanii w kierunku Kissamos,
należy zjechać z autostrady i po dotarciu do Maleme wypatrywać znaków
naprowadzających w stronę cmentarza. Sam obiekt jest niesamowicie zadbany,
spoczywają na nim doczesne szczątki blisko 5000 żołnierzy, którzy zginęli
podczas desantu spadochronowego w czasach II Wojny Światowej. Teren ten robi
wrażenie również z racji na to iż jako Polacy raczej rzadko mamy okazję ujrzeć
właśnie niemiecką nekropolię z tego trudnego okresu. Obejście terenu nie
powinno zająć nam dłużej niż 30 min wraz z przeczytaniem tablic informacyjnych
przy wejściu. Wstęp: bezpłatny.
2.
Muzeum archeologiczne w Kissamos, znajduje się w samym centrum tego
omijanego przez turystów miasta. Można tu poczuć klimat prawdziwej greckiej
miejscowości i to raczej Grecy patrzą tu z zaciekawieniem na turystę aniżeli
odwrotnie. Samo muzeum jest obiektem dość niewielkim, zwiedzanie zajmuje nie
więcej niż 45 minut. W środku oprócz waz, rzeźb, przedmiotów użytku codziennego
(oczywiście wszystko z czasów starożytnych), znajdują się niesamowicie dobrze zachowane mozaiki podłogowe z czasów rzymskich. Zajmują one dużą salę – jedna
zawiera sceny z polowania, druga przedstawia spersonifikowane pory roku. Jest
to zdecydowanie wyróżniający się eksponat na tle wszystkich pozostałych, które
ujrzeliśmy na Krecie. Wstęp: 3 euro.
3.
Jaskinia Świętej Zofii (Agia Sofia), położona w malowniczym kanionie, na drodze
łączącej Kissamoss z Paleochorą (inny kierunek to Elafonissi). Samą jaskinię
ciężko jest przeoczyć, znajduje się bowiem przy samej drodze, tuż za
charakterystycznym tunelem. Parking jest oznaczony, a po prawej stronie jezdni
znajduje się tawerna. Do jaskini należy wspiąć się po kamiennych schodach, co
raczej nie stanowi nadludzkiego wysiłku – wejść dadzą radę zarówno dzieci jak i
osoby starsze. Sama jaskinia przypomina bardziej pieczarę, posiada szerokie
wejście skierowane w stronę południową, przez co jest bardzo dobrze oświetlona.
W środku znajdują się stalagmity, stalaktyty oraz, a jakże, stalagnaty. Z lewej
strony jaskini, patrząc od strony wejścia możecie odnaleźć malutką kapliczkę,
wkomponowaną w ściany groty. Wstęp:
bezpłatny.
4.
Paleochóra oraz plaża w Elafonisi – samej plaży nie będziemy oceniać, polecać czy
też odradzać. Trafiliśmy na beznadziejną pogodę przez co możemy tylko się
domyślać iż jest ona piękna w słoneczne dni, lecz sądząc po jej popularności
pewnie i bardzo zatłoczona. Piasek faktycznie posiadał różowy odcień, a na
sąsiednią wysepkę prowadziła laguna. Nocowaliśmy w sąsiedniej Paleochórze,
która to okazała się być mieścinką malutką, posiadającą niesamowity wręcz urok.
Restauracje, kolorowe markizy, stoliki przy drodze, kościół oraz cała masa
barwnie malowanych drzwi i okiennic nadawały miasteczku bajkowego klimatu.
Dodatkowo zjedliśmy tu jeden z najobfitszych, najtańszych a przy tym
najlepszych obiadów na całej Krecie. Zdecydowanie polecamy wybór Paleochóry
jako miejscowości wypadowej do zwiedzania tego skrawka Krety, jednak należy
pamiętać o jednej rzeczy. Sam region plaży Elafonisi usytuowany jest na
południowo-zachodnim krańcu wyspy. Najłatwiej dostać się tu jadąc drogą z
Kissamos, poza osławioną różową plażą w regionie tym nie ma zbyt wielu
atrakcji, ciężko jest dostać się na wschód wyspy (należy wrócić na północ,
przejechać na wschód i dopiero skręcić znów na południe – w kierunku Matali
chociażby), jest to spowodowane bliskością wąwozu Samaria oraz gór przez które
nie prowadzą dogodne drogi. Naszym zdaniem wygodniej jest poszukać równie
pięknych plaż w regionie Kissamos.
5. Argiroupoli- położona w bardzo bliskiej odległości od Rethymnonu (ok. 25 km) sprawia wrażenie zaanektowanego miasta z
czasów rzymskich przez współczesnych Greków. Sam układ miasteczka przypomina o
jego długowieczności – proste ulice, ściśnięte domostwa położone na szczycie
skalnego wzgórza. Co rusz napotykamy na znaki świadczące o długowieczności
Argiroupoli – kamienne ulice, bramy w kształcie łuków, amfory na wodę czy też
największa atrakcja czyli mozaika. Przejście spacerowym krokiem wraz z
czytaniem tablic informacyjnych – naprawdę warto poświęcić im chwile, bowiem
skrywają interesujące historie – zajmie nam około 30-40 minut. Kiedy już
nacieszymy się miastem, warto zjechać drogą poniżej osady aby obejrzeć źródła
rzeki, zasilającej okoliczne miejscowości w wodę pitną. Miejsce to robi
wrażenie, bowiem rzeka dosłownie tryska ze skał tworząc rwący strumień,
spływający do wąwozu. Wstęp: bezpłatny.
6.
Spili – górska osada położona przy drodze z Retymnonu w
kierunku Matali. Jej główną atrakcją jest fontanna z czasów weneckich, w
kształcie kamiennych lwich głów. Warto tu się zatrzymać w drodze do stolicy
hipisów, jednak nie zabawimy w Spili dłużej aniżeli 15 minut.
7.
Matala – słynna w świecie stolica dzieci kwiatów, przyciągała miłośników pokoju w
latach 60 ubiegłego wieku. Mieszkali oni w kamiennych grotach, otaczających
miasteczko – pozostałość po rzymskiej nekropolii – spędzając beztrosko dni na
równie słynnej plaży nudystów Red Beach. W samej Matalii poza grobowcami (wstęp 3 euro) nie ma praktycznie żadnych
obiektów wartych zwiedzania, liczy się klimat tego miasteczka i niesamowite
krajobrazy otaczające plażę. Aby dotrzeć na wspominaną Red Beach musimy wyjść z
Matali (droga jest oznaczona przez prowizoryczne kierunkowskazy), idąc wzdłuż
polnej drogi po prawej stronie miniemy fundamenty rzymskiej osady. Kiedy
dotrzemy do stromego podejścia, usianego krzakami i kamieniami nie należy
wątpić ani chwili i śmiało iść pod górę. Droga nie jest w żaden sposób
zabezpieczona przez co nie jest to propozycja dla małych dzieci czy też osób
starszych. Kiedy już wdrapiemy się na szczyt ujrzymy w dole osławioną plażę
nudystów oraz cudowne widoki – dla nas było do miejsce do zrobienia jednych z
najlepszych zdjęć podczas całej wyprawy, w jednym kadrze mieściły się zarówno
śnieżne szczyty, kamienne wzgórza z rzymskimi grobowcami, plaże oraz morze.
Miejsce jak najbardziej urokliwe oraz piękne i choć nie mieszkają już w nim
hipisi to zachowało swój niepowtarzalny charakter beztroski.
Chcielibyśmy nadmienić, iż nie spaliśmy w samej Matali lecz pobliskiej miejscowości Kalamaki. Spotkaliśmy tam przemiłych ludzi, polsko-greckie małżeństwo, które uraczyło nas rozmową oraz posłuchało naszych opowieści. Było przemiło i z tego miejsca pragniemy Was, jeżeli to czytacie, serdecznie pozdrowić! Poza tym w Kalamakach możecie znaleźć restaurację z polskim menu, która również jest prowadzona przez naszą rodaczkę.
Chcielibyśmy nadmienić, iż nie spaliśmy w samej Matali lecz pobliskiej miejscowości Kalamaki. Spotkaliśmy tam przemiłych ludzi, polsko-greckie małżeństwo, które uraczyło nas rozmową oraz posłuchało naszych opowieści. Było przemiło i z tego miejsca pragniemy Was, jeżeli to czytacie, serdecznie pozdrowić! Poza tym w Kalamakach możecie znaleźć restaurację z polskim menu, która również jest prowadzona przez naszą rodaczkę.
![]() |
Matala |
Matala |
![]() |
Red Beach |
8.
Cretaquarium – położone około 15 min jazdy samochodem z Heraklionu, na terenie byłej
amerykańskiej bazy wojskowej, akwarium jest miejscem absolutnie koniecznym do
odwiedzenia. Dojazd nie powinien sprawiać problemów – wyjeżdżamy ze stolicy
wyspy, autostradą w kierunku Ajos Nikolaos i wypatrujemy przydrożnych znaków,
które doprowadzą nas pod same drzwi obiektu. W środku w olbrzymich akwariach,
poznajemy gatunki wszelakich ryb, skorupiaków oraz mięczaków żyjących na dnie
basenu Morza Śródziemnego. Wszystkie one są opisane, a nazwy zwierząt wypisano
również w języku polskim. Akwaria robią wrażenie, a niektóre z nich są naprawdę
ogromne. Sposób ekspozycji jest bardzo przystępny, przez co obserwacja zwierząt
jest łatwa i przyjemna. Oprócz akwariów możemy tu obejrzeć film poświęcony
różnym gatunkom zwierząt – seans w małej salce kinowej. Na Cretaquarium należy
dać sobie przynajmniej 1-1,5 godziny czasu – będąc z małymi dziećmi na pewno
zejdzie nam dłużej. W naszym mniemaniu jest to obiekt obowiązkowy. Wstęp: 6 euro.
9.
Fondele – malutka wioska położona pomiędzy Heraklionem i Rethymnonem, reklamuje się jako
miejsce narodzin, jednego z najwybitniejszych twórców sztuki sakralnej – El
Greco. Fakt, artysta rzeczywiście w tej wiosce przyszedł na świat, jednak
muzeum mu poświęcone nie jest w żadnym wypadku warte odwiedzenia. Poza kilkoma
tablicami opisującymi w sposób ogólny żywot El Greco oraz kilkoma plakatami z
jego obrazami w muzeum nie ma nic.
10.
Jaskinia Melidoni – jedno z kolejnych miejsc symbolizujących opór
mieszkańców Krety wobec tureckiego panowania, położona w bliskiej odległości od
Rethymno. Podczas jednej z wojen w jaskini zabarykadowały się żony partyzantów
wraz z dziećmi w obawie przed zemstą wojsk tureckich za poczynania ich mężów.
Los tak chciał iż cywile zostali wytropieni, próby zdobycia groty szturmem
zakończyły się niepowodzeniem, przez co dowódca najeźdźców zdecydował o
podłożeniu materiałów łatwopalnych u wejścia do jaskini. Efekt był taki, iż
ponad 300 kobiet i dzieci zginęło w skutek zaczadzenia dymem. Historię tą
upamiętnia kamienny krzyż oraz sarkofag znajdujący się na samym dnie pieczary.
Wraz z biletem otrzymuje się pełną historię tego miejsca (sięgającą czasów
starożytnych) w języku polskim. Sama grota jest istnym cudem natury i zdumiewa
swoim ogromem. Wstęp: 3 euro. Na obrzeżach miejscowości warto wytropić lokalną tłocznie oliwy Paraksis, gdzie
przesympatyczna Pani oprowadza turystów, zdradzając tajniki i techniki
produkcji najpopularniejszego produktu spożywczego Grecji. Wstęp: bezpłatnie.
11.
Margarites – w tej malutkiej wiosce, mieszczącej się przy drodze z Rethymno do Agia
Triada, ulokowali się wytwórcy ceramiki z całej Krety. Domy są tu ozdobione
kolorowymi pracami, formy i prace suszą się leżąc tuż przy drodze. Pomimo
postępującej komercjalizacji, w Margarites wciąż można znaleźć artystów z pasją
oraz kupić gustowną pamiątkę do domu. Warto odwiedzić to miejsce głównie z
racji na jego niepowtarzalność i folklorystyczny charakter. Uważajcie jednak
podczas jazdy na dzikie żółwie, które przechodzą tłumnie przez okoliczne drogi!
12.
Agia Triada – klasztor zwany również sanktuarium Krety, oczywiście ma związek z oporem
przeciwko najeźdźcy i podobnie jak w przypadku jaskini Melidoni chodzi o
Turków. Historię tego miejsca najlepiej poznać będąc na miejscu, stanowi ono
swoiste centrum i stolicę wszystkich pozostałych zarzewi buntów, które wybuchły
na Krecie. Poprzez upór lokalnych mnichów oraz kolejną smutną historię związaną
z wysadzeniem się w powietrze obrońców klasztoru, Agia Triada urosła do rangi
symbolu. Znajdziecie tu muzeum, kościół oraz pozostałości (umyślnie
nieodbudowane) po prochowni, w której greckie kobiety podłożyły ogień aby
uniknąć tureckiej niewoli. Miejsce ciekawe, pozwalające na lepsze zrozumienie
tożsamości Kreteńczyków. Poza tym, na terenie klasztoru kwitła w dawnych
czasach sztuka ikonograficzna, jednak jej główne prace strawił pożar. W
najbliższych latach ma zostać otwarte osobne centrum muzealne poświęcone pisaniu
ikon na Krecie, w bliskiej odległości od klasztoru. Wstęp na teren Agia Triada: 3 euro.
Pozostałości po prochowni. |
Dotarliśmy zatem do końca naszej przygody z Kretą,
mamy nadzieję iż wpisy jej poświęcone przydadzą się komuś w odkrywaniu tej
malowniczej i naprawdę interesującej wyspy. My sami będziemy wspominać ją w
samych superlatywach i pewnie nie raz w zimowe popołudnie zatęsknimy za
wyciskanym sokiem z pomarańczy. Trzeba jednak iść na przód i rozpocząć opowieść
o krainie nie z tej Ziemi, chociaż mapy mówią inaczej. Wracamy pamięcią do
Indii, konkretnie do ich północnej części – wylądujemy w Delhi i powolnym
tempem przesuniemy się w kierunku Kalkuty poprzez Waranasi, Sarnat, Orissę i
Allahabad. Mamy nadzieję że zostaniecie z nami, tym bardziej iż po zakończeniu
przygody w Indiach, jesienią tego roku wyruszamy na kolejną wyprawę – już za
niecałe sześć miesięcy zdamy Wam pierwszą relację z Tajlandii, Laosu, Kambodży oraz Wietnamu!
Do usłyszenia!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz