poniedziałek, 3 sierpnia 2015

ŚWIĘTE KROWY

Witajcie,

nie tak dawno temu przeczytaliśmy na pewnym angielskim blogu podróżniczym, kilkadziesiąt porad dotyczących owocnej turystyki i zwiedzania jako takiego. Kilka z nich nas urzekło i z pewnością postaramy się je wdrożyć podczas kolejnej wyprawy. Dla potrzeb dzisiejszego wpisu, chcielibyśmy przytoczyć jedną z nich: nie mierz ludzi swoją miarą, zachowaj otwarty umysł. Brzmi bardzo poważnie, jednak sprowadza się do jednej podstawowej zasady: nie oceniaj. Z doświadczenia wiemy, iż bywa to niezwykle trudne, aczkolwiek praktycznie zawsze jest niezbędne do poprawnego zrozumienia danego kraju, lub przynajmniej pozwala nam uchronić się przed wyciąganiem niepoprawnych wniosków. Tyczy się to, rzecz chyba oczywista, postrzegania przez nas obcych kultur, religii, czy też obyczajów. Dla nas pewnym obowiązkiem po wizycie w Indiach, była próba chociaż delikatnego wyjaśnienia dwóch jakże popularnych mitów, funkcjonujących w polskiej mentalności. Przyjrzymy się dziś świętym krowom oraz wszędobylskiemu brudowi.

W Indiach słynnych świętych krów nie sposób nie spotkać. Są wszędzie, od wiosek po potężne metropolie jak Nowe Delhi. Dla turystów widok ten jest zaskakujący i często powoduje błędne przekonania na temat roli tego zwierzęcia. Obserwator taki wraca do Europy, powtórzy swoją historię komuś, kto w Indiach nigdy nie był i mało o tym państwie wie, ten z kolei przytoczy opowieść znajomego, jako przypowiastkę do kieliszka, i mamy mit gotowy. Zacznijmy jednak od początku, krowa jako symbol towarzyszyła człowiekowi od wieków z racji iż nasi pra pra pra przodkowie byli jak jeden mąż wędrującymi pasterzami. Symbole religijne, przedstawiane przy pomocy zwierząt domowych, w tym krów, występują praktycznie na całej kuli ziemskiej. Wróćmy jednak do Indii. Rzecz pierwsza i najważniejsza to krowa nie jest dla hindusa święta jako bóstwo, jej świętość oznacza jej nietykalność. Mahatma Gandhi twierdził iż zabijanie krowy można przyrównać do morderstwa własnej matki. Krowy były od zawsze w kulturze hinduskiej przedstawiane jako żywicielki całej rodziny, dostarczały mleka, a zatem składnika niezbędnego w kulturze kuchni wegetariańskiej. Dodatkowo, wspomniany właśnie sposób żywienia, generował olbrzymie ilości odpadów pochodzenia roślinnego, co stanowiło dla omawianych zwierząt doskonała pożywkę. Krowy były zatem czyścicielami osad, usuwały wszelkie odpady i potrafiły przerobić je na mleko. Co więcej, jakże ważny jest fakt iż do świętych nie należą byki oraz woły, używane jako zwierzęta pociągowe, a także źródło mięsa.





Jeszcze jednym, jakże istotnym powodem, do utrzymywania statusu świętego zwierzęcia w stosunku do krów, jest olbrzymi problem z zalesieniem terenu Indii. Drewno jest towarem wysoce deficytowym, używanym niezmiernie rzadko z racji na jego horrendalnie wysokie ceny. Karczowanie lasów na potrzeby przemysłu doprowadziło do pustynnienia coraz to większych obszarów kraju. Na szczęście rząd w porę dostrzegł widmo katastrofy ekologicznej, która mogłaby doprowadzić do kolejnej klęski głodu i rozpoczął szeroki program namnażania lasów. Co mają do tego krowy? Otóż przetwarzają one materiały organiczne na łajno, Indusi zbierają owe krowie placki, suszą je na ścianach, murach i innych nasłonecznionych, płaskich powierzchniach. Następnie przyjeżdża ciężarówka, której ekipa odkupuje od wieśniaków, wówczas już zasuszone, krążki i przerabia na brykiet. Zimą posłuży jako opał. Gdyby nie tak olbrzymia ilość krów, Indie już dawno nie miałyby lasów. Co ciekawe, każdy może zbierać i suszyć tylko i wyłącznie placki pochodzące od swojej krowy. Kolejnym mitem bowiem jest, przekonanie iż zwierzęta te wałęsają się bezpańsko. Owszem chodzą prawie gdzie chcą, jednak mają swoich właścicieli, którzy kiedy przychodzi co do czego, doskonale wiedzą które zwierze należy do nich, a które do sąsiada. 


Wiemy już coś niecoś więcej o krowach, a jak to jest z brudem? Tak to prawda, w Indiach na ulicach, w rynsztokach, na dworcach itd panuje bajzel. Śmieci walają się wszędzie, czasem tworząc zorganizowane grupy mini wysypisk. Ich szczególną sympatią cieszą się skrzyżowania, gdzie to są stale dokarmiane przez rzesze wędrujących Indusów. Z punktu widzenia Europejczyka jest to podejście, które należy otwarcie skrytykować, używając przy tym kwiecistych epitetów w stosunku do tutejszych mieszkańców. A gdyby tak się nad tym zastanowić? Może jest jakiś powód dla którego Indusi śmiecą? Zacznijmy od tego, co już wiemy. Kuchnia wegetariańska od wieków generowała odpady, które to zjadały wspomniane już krowy. Stąd wzięło się przyzwyczajenie do wyrzucania odpadów na ulicę, były one jednak utylizowane przez zastępy zwierząt. W przypadku produktów niespożywczych, były one wykonane przede wszystkim z gliny (naczynia, lampiony), która to rozpływała się przy pierwszym lepszym deszczu. Obecnie do Indii weszła era plastiku i torebki foliowej, a wierzcie lub nie, to w Gangesie upłynęło jeszcze zbyt mało wody, aby wyplenić pokoleniowe przyzwyczajenie do wyrzucania wszystkiego pod nogi. Kiedyś miało to sens, dziś generuje sterty odpadów, bo jak wiemy krowa plastiku nie zeżre, aczkolwiek próbuje! Ważniejszym czynnikiem generującym śmieci, jest sama mentalność hindusów. Dla człowieka z Europy strefa osobista nie ogranicza się tylko i wyłącznie do własnego ciała, jest ona poszerzona na nasze domostwo, miejsce pracy, naszą ulicę, podjazdy itd. Dla hindusa strefa prywatna i osobista to tylko on sam. Z tego też powodu dba on o czystość tylko i wyłącznie swojego ciała, ubrań, włosów itd. Tak to prawda, w Indiach na ulicach panuje nieład, jednak zdecydowana większość mieszkańców Indii ma zadbane dłonie i włosy, czyste uszy, wyprasowane ubrania - jak jest u nas? No właśnie. 



Zarówno temat świętych krów jak i brudu na ulicach można by znacznie bardziej rozszerzyć, nam zależało przede wszystkim na jednym. Nie wszystko jest takim, jakim się wydaje na pierwszy rzut oka. Czasem na prawdę warto poczytać, popytać lub samemu połączyć fakty i przed wydaniem oceny, zadać jedno, proste pytanie: dlaczego? Postępując w ten sposób możemy dojść do na prawdę ciekawych spostrzeżeń, które nie raz, nie dwa zmienią naszą opinię o innym kraju czy też narodzie. Podróżując, czy to po dalekich krajach czy po sąsiednich, bądźmy przede wszystkim ciekawi i nie traktujmy obcych kultur według naszego, europejskiego wzorca. Nie ma to po prostu sensu.

Powoli kończymy serię wpisów o Indiach, przekażemy Wam jeszcze nasze wrażenia ze stolicy - Nowego Delhi oraz jednego z najbardziej zatłoczonych miast Indii - Kalkuty. Postaramy się także przybliżyć ideę hinduizmu, dla którego to (nawiązując do dzisiejszego wpisu) potrzeba kilku ciężarówek wyrozumiałości i cierpliwości, a i to może nie wystarczyć.

Do zobaczenia!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz