piątek, 28 października 2016

Kambodża - pierwsze wrażenia

Hej,

jak już wielokrotnie było zapowiadane, dosyć o Wietnamie, czas na ostatnie państwo z naszej listy, a zatem Kambodżę. Dzisiaj o ogólnych wrażeniach, drobne przemyślenia przy okazji najcięższego tematu regionu (Pol Pot) oraz jak wygląda z ulicy naród, który prawie sam się unicestwił.




Historia Kambodży nie jest szerzej znana w Polsce, niektórzy słyszeli o Pol Pocie, więcej osób kojarzy nazwę Czerwoni Khmerzy, jednak w szczegółach raczej mało kto postanowił się zagłębić. Z jednej strony szkoda, bo historia ta powinna działać ku przestrodze, a z drugiej strony - może to i dobrze? Patrząc na dzisiejszą Kambodżę i jej mieszkańców, odnieśliśmy wrażenie iż oni sami patrzą z optymizmem w przyszłość, otwierają się na turystykę, starają  się dogonić lata zaniedbań i katastrof jakie nawiedzały ten biedny naród. Oczywiście, szanują swoją historię, jednak pragną zacząć od nowa, sprawić aby przyjezdni po powrocie do swoich domów, hej gdzieś tam w Europie, USA, Japonii czy też Tajlandii, nie kojarzyli Kambodży tylko i wyłącznie z ludobójstwem i Angkor Wat.


Zadanie to jest jak najbardziej wykonalne, jednak jak ze wszystkim co dotyczy narodów i stereotypów, w Mekongu musi upłynąć jeszcze wiele wody zanim coś się jakkolwiek odmieni. W chwili obecnej Kambodża przestała być postrzegana jako kraj skrajnie niebezpieczny, zniknęły wzmianki o absolutnym zakazie wychodzenia z hotelu nocą (można wyjść ale lepiej z silnym chłopem, tak na wszelki wypadek). Kraj otwiera się na turystów co pozytywnie wpływa na gospodarkę, zmniejsza bezrobocie, generuje przychód itd. Dla porównania w 1987 Kambodżę odwiedziło około 1000 turystów, w roku 2015  prawie 5 milionów (samych Kambodżan jest lekko powyżej 13 milionów). Zatem gołym okiem widać, iż zmiany idą chyba ku lepszemu.



Co pierwsze rzuca się w oczy przebywając w tym kraju, praktycznie już od pierwszego dnia, to olbrzymi odsetek ludzi młodych. Po burzliwym okresie lat 70 i 80, Kambodża była, delikatnie mówiąc, wyludniona. Był to efekt nie tylko mordów dokonanych przez Czerwonych Khmerów lecz również olbrzymiej fali emigracji, która była bezpośrednią reakcją na reżim. Przyrost naturalny po zmianie ustroju wynosił blisko 25% w skali roku, w chwili obecnej utrzymuje się na poziomie 2%.




Kolejną dość charakterystyczną cechą dla Kambodży jest wciąż fatalny stan dróg, które to w sporej mierze są po prostu utwardzonymi drogami szutrowymi. Oczywiście stolica, kompleks Angkor oraz granice są połączone asfaltowym szlakiem, jednak wystarczy wyskoczyć lekko w bok, do mniej znanego miejsca i z drogami zaczyna być różnie. Obraz ten tworzy niesamowity kontrast w porównaniu z Wietnamem oraz Tajlandią. Kambodża zbliżona jest z wyglądu do Laosu, aczkolwiek brakuje jej cudownego ukształtowania terenu swojego północnego sąsiada - gór turysto zbyt wielu nie uświadczysz.



Czy Kambodża zatem rozczarowuje? Nudzi? Nic z tych rzeczy, aczkolwiek nadal potrzebuje dopracować swoje pomniejsze atrakcje turystyczne. Kompleks Angkor jest punktem obowiązkowym każdego kto odwiedza nawet samą Tajlandię - to cudo jest zbyt blisko aby tam nie zajechać. Podobnie rzecz się ma w stolicy, która stanowi pewną pigułkę dawnej Kambodży - kompleks pałacowy oraz czasów bardziej nam współczesnych - obiekty upamiętniające ofiary Czerwonych Khmerów. Dla nas bardzo interesująca była również wizyta na jeziorze Tonle Sap - o tym wszystkim będziemy pisać w kolejnych wpisach.

Dla głodnych wiedzy:
Kambodża jako państwo: KLIK
Czerwoni Khmerzy: KLIK
Pol Pot: KLIK
Lektura obowiązkowa dla każdego miłośnika Azji: KLIK

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz